niedziela, 7 października 2007

traktat o poczuciu winy...

właśnie przeczytałam na stronie gazety, że literacką nagrodę Nike otrzymała książka pt.: 'traktat o łuskaniu fasoli'. i tak jakoś mnie natchnęło, żeby podobnie zatytułować mój post. nie to, żebym miała jakieś aspiracje na podobną nagrodę :) to chyba nie moja działka. ale tytuł wydał się ciekawy.
a dlaczego akurat o poczuciu winy? cóż, ostatnio dużo sobie o tym myślałam. wydaje mi się, że wiele osób miewa poczucie winy z różnych powodów, często zupełnie nieuzasadnione i zupełnie niepotrzebnie. dotarło to do mnie dzięki mojemu synkowi (znowu :) ciekawe, czy jak dorośnie nie będzie mi miał za złe, że tak często używam jego, jako przykładu?). mój brzdąc należy do dzieci spokojnych. generalnie nie płacze, w nocy śpi, chętnie je - jednym słowem cudowne dziecko. ale jak każde dziecko, ma swoje momenty i bywa marudny, jęczący i... co tu dużo mówić - nie do wytrzymania. i tak za każdym razem, jak mi dopiekł, to od razu mi się włącza poczucie winy - że nie powinnam narzekać, bo przecież są bardziej problemowe dzieci, bo mój synek w końcu jest spokojny, bo co mają powiedzieć samotne matki, itd.... i sama siebie besztam, że nie mam prawa się tak czuć. a przecież mam prawo! to wcale nie chodzi o to, żeby usprawiedliwiać swoje złe nawyki czy lenistwo. ale o to, żeby dać sobie prawo być sobą. bo to, że ktoś reaguje inaczej, wcale nie znaczy, że ja też tak powinnam. przecież ja to ja - jestem inna niż każda osoba na tym wspaniałym świecie! życie narzuca nam wiele oczekiwań i stereotypów, często sami sobie je narzucamy. a potem, kiedy nie dorastamy do tych oczekiwań, rodzi się poczucie winy. i wpadamy w taki zaklęty krąg oczekiwań i poczucia winy. tylko zapominamy, że ja to nie kasia z ostatniej klatki, ani tomek z następnej ulicy. ja to ja, mam pewną wytrzymałość, pewne możliwości i czasami mam prawo mieć dość. wiem, że stąd bliska droga do usprawiedliwiania niektórych zachowań, ale powtarzam - nie o to chodzi. chodzi o to, żeby nie pozwolić, aby poczucie winy nas zdominowało, szczególnie takie nieuzasadnione. trzeba pamiętać, że wiele oczekiwań narzucamy sobie sami. patrzymy na innych ludzi, porównujemy się z nimi i wydaje nam się, że powinniśmy reagować inaczej, zachowywać się tak czy siak. a przecież każdy z nas jest indywidualną istotą, jedyną w swoim rodzaju. nie jesteśmy tacy sami, więc nie możemy reagować tak samo. zrozumienie tego jest naprawdę uwalniające - pozwala poczuć się dobrze we własnej skórze. daje nam pozwolenie, by na swój sposób przeżywać i reagować na to, co nas w życiu spotyka. i dlatego postanowiłam - mam prawo czuć się zmęczona, mam prawo mieć dość, a przy tym nie muszę z tego powodu czuć się winna! tym bardziej, że wiem, iż nie będę w takim stanie trwać, że wezmę się w garść i dalej będę robić, co do mnie należy. ale kiedy w tym wszystkim nie będzie poczucia winy, o ile łatwiejsze stanie się moje życie...

Brak komentarzy: