okazuje się, że jest wielu ludzi, którzy żyją tylko i wyłącznie na pokaz. wszystko co robią, jest pod publiczkę. przyznam, że zetknięcie z tym jednak mnie zszokowało. to jest bardzo przykre, że zamiast żyć w zgodzie z własnym sumieniem i tak, aby jak najlepiej przez to życie, bądź co bądź ciężkie przejść, ludzie wolą się pokazywać. wszystko ma być tak, żeby inni widzieli. nie ważne czy to jest prawda, czy nie.... smutne. szczególnie, że w ostatecznym rozrachunku i tak prawda wychodzi na jaw. może nie zawsze od razu, ale wychodzi. bo jeśli chce się tylko zrobić na innych wrażenie, to trzeba się liczyć z tym, że znajdą się tacy, którzy i tak wiedzą, jaka jest rzeczywistość. możemy udawać kogoś, kim nie jesteśmy. możemy też próbować oczerniać innych, ale to nasze postępowanie mówi samo za siebie. tak naprawdę czyny są głośniejsze niż słowa. i nawet jeśli próbujemy innym pokazać, jacy to my jesteśmy wspaniali, czy wielkoduszni, to tak naprawdę nasze motywacje i tak kiedyś wyjdą na jaw. zatem po co się męczyć? czy nie lepiej być szczerym i żyć szczerze? mnie się wydaje, że tak jest łatwiej.... ale może się mylę? mówi się, że 'jak cię widzą, tak cię piszą'. granie pod publiczkę zdaje egzamin na krótką metę. ci, którzy znają nas dłużej i widzą w różnych okolicznościach i tak będą wiedzieli, jak jest naprawdę. a swoją drogą zastanawiające jest, że tak bardzo chcemy grać. bo o ile w teatrze po skończonym przedstawieniu można wyjść, o tyle w życiu tak się nie da. i jak już raz zaczniemy, to ciężko jest skończyć... pewnie nie jest to popularne, ale może jednak bądźmy sobą i zamiast życia na pokaz, przeżywajmy życie naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz