mój siedmiomiesięczny syn często czegoś się domaga, ale jakoś nie zawsze jestem w stanie mu pomóc. po prostu nie mam pojęcia o co mu chodzi.... podobno matki instynktownie rozumieją swoje dzieci, nawet kiedy te jeszcze nie potrafią mówić, ale komunikują się za pomocą jęków, płaczu i innych dziwnych dźwięków. cóż, pewnie coś w tym jest. ale co zrobić, kiedy wspomniany mało elokwentny malec sam nie wie czego chce? tu pojawia się problem. bo czegoś chce, ale nie bardzo chyba wie czego, a jego zdesperowana mamuśka wychodzi z siebie, bo już nie potrafi znieść więcej płaczu. (tak dla wyjaśnienia, bartek właśnie ząbkuje :)
gorzej, że z nami bywa podobnie, chociaż posiedliśmy (przynajmniej niektórzy) wspaniałą umiejętność, jaką jest mowa. potrafimy mówić, rozmawiamy, wyrażamy opinie, dzielimy się przemyśleniami. ale czasami sami nie wiemy, czego chcemy, a co za tym idzie nie potrafimy tego wyrazić. no bo co tu mówić, jak się nie wie o co chodzi.... i z reguły raczej nie ząbkujemy.... cóż, jak widać nawet brak problemów związanych z rozwojem organizmu, ani też umiejętność komunikacji nie uwalnia nas od jakże trudnego zagadnienia: 'o co mi chodzi?'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz