dwa dni temu synek w końcu 'urodził' pierwszego zęba. radość była ogromna :) chociaż chyba znacznie większa z naszej stony... ciekawe jest to, że jak się obserwuje dziecko, to każda nowość tak bardzo nas cieszy. niby nic wielkiego, ale jednak w przypadku takiego małego brzdąca, każda nowa rzecz często oznacza, że świat staje się większy, pełniejszy. i to jest piękne. zarówno oglądanie, jak poznaje świat i jak się zmienia, ale również samo cieszenie się z tych małych-wielkich rzeczy. życie pędzi i nie ogląda się za siebie, a my łatwo dajemy się temu pędowi porwać. w moim przypadku akurat bartek sprawia, że nagle drobiazgi zaczynają nabierać innego znaczenia. ale tak sobie myślę, że zawsze można znaleźć coś takiego, czym możemy się cieszyć, a co jednocześnie pomoże nam zatrzymać się na chwilkę, zwolnić tempa i zwyczajnie delektować się życiem. człowiek goni szczęście, szuka go, a ono tak często jest w tym, co z pozoru małe i nieznaczące... kiedy zaczynamy to dostrzegać, nagle życie staje się bardziej kolorowe. mówi się, że małe jest piękne. i w związku z tym jest też wiele ironicznych komentarzy, ale prawda jest taka, że w małych rzeczach, dorbnych sprawach można właśnie znaleźć radość. to one ubarwiają naszą codzienność. zacznijmy je dostrzegać, bo każdy ząbek to perełka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz