poniedziałek, 15 września 2008

inny rodzaj iluzji

zaciekawił mnie tytuł w jednym z portali internetowych 'Chrystus zamiast kokainy' czy coś podobnego. chciałam zobaczyć, co to jest, ale niestety nie udało mi się odtworzyć filmu. przeczytałam jedynie nagłówek, który mówił, że ewangeliccy duchowni w slumsach gdzieś bodajże w kolumbii oferują zbawienie handlarzom narkotyków. akurat dla mnie sprawa nie dziwna. zwróciłam jednak uwagę na jeden z komentarzy - "otrzymali inny rodzaj iluzji". i to mnie zastanowiło. to prawda, że nie każdy wierzy w Boga i nie każdy musi wierzyć w Boga. zapewne wielu ludzi twierdzi, że wiara to iluzja. tylko takie podsumowanie w tym przypadku trochę mnie ruszyło. jakkolwiek dziwaczne się może komuś wydawać, że są ludzie, którzy uważają, że ich wiara i ich Bóg może pomóc przezwyciężyć nałogi i uzależnienia, czy zmienić życie, to takie podsumowanie przejścia od sprzedawania śmierci do życia dla Boga i innych wydaje mi się bardzo płytkie. bo iluzja, jaką dają narkotyki doprowadza z reguły do jednego - zniszczenia. a wiara w Boga, nawet jeśli dla kogoś jest iluzją (i nie mówię tu o fanatyzmie, ale o zdrowej i szczerej wierze) buduje, a nie niszczy, pomaga żyć, a nie zabija. stwierdzając, że tacy ludzie otrzymali tylko inny rodzaj iluzji mówimy, że właściwie to wszystko jedno, której iluzji się poddają. ale czy na pewno. bo jeśli taki handlarz narkotyków naprawdę się nawróci, wyjdzie z nałogu i przestanie pomagać innym w samozniszczeniu, to ja myślę, że to nie jest wszystko jedno. dla mnie wiara nie jest iluzją. jest moim życiem. ale jeśli ktoś nie widzi różnicy między iluzją narkotyków, a "iluzją" wiary, to może sam podlega jakiejś iluzji? tylko jakiej? a może dla niego wiara to to samo co religia, a chrześcijaństwo kojarzy się z krucjatami? może czasem warto pofatygować się i sięgnąć do źródeł, a przy okazji przyklasnąć tym, którzy zamiast siedzieć na tyłku i krytykować innych, próbują zmienić świat, w którym żyją.

Brak komentarzy: