lubimy wiedzieć dlaczego. i nie ma nic złego w chęci poznania prawdy, przyczyn za czymś stojących. ale czasami praganienie uzyskania odpowiedzi na to pytanie zdaje się być tak ogromne, jakby zależało od niej całe nasze życie. a odpowiedź wcale nie zawsze (jeśli w ogóle) coś zmienia....
poprzednia dekada zakończyła się w naszym kraju tragedią smoleńską. ta zaczyna się od kłótni o tragedię smoleńską. nie chcę się wdawać w politykę, bo i tak jej nie zrozumiem chyba nigdy. domyślam się, że ci, którzy stracili najbliższych chcieliby wiedzieć, co tak naprawdę stało się podczas tego feralnego lotu. jest to naturalne i mają do tego prawo. przykre jest jednak to, że chęć poznania prawdy doprowadza do takiego zacietrzewienia (przynajmniej ze strony niektórych), do takich absurdów, że chyba przeciętny obywatel zaczyna mieć dość całej sprawy i nie myśli o niej tak, jak może powinien.
i tak mi przyszło do głowy, że jeśli nawet odkryto by prawdziwe przyczyny katastrofy. jeśli stwierdzono by powody, dlaczego tak się stało, to czy w jakimś stopniu zmieni to sytuację tych, którzy zostali? za kilka dni minie 10 lat od śmierci mojej mamy. nie zginęła w katastrofie lotniczej, nie przejechał jej pijany kierowca. po prostu zasłabła, straciła przytomność i więcej jej nie odzyskała. stało się to nagle, niespodziewanie i właściwie do końca lekarze nie wiedzieli dlaczego. czy rodziły się w mojej głowie pytania "dlaczego?" pewnie. czy znalazłam odpowiedź? nie. ja nie mogłam przeprowadzić śledztwa, powołać komisji śledczej, zbadać akt, znaleźć i ukarać winnych... za to musiałam spojrzeć w przyszłość i spróbować dostrzec w niej sens życia. czasami tak bardzo chcemy dowiedzieć się "dlaczego". pytamy, drążymy, szukamy... wydaje nam się, że znalezienie odpowiedzi pomoże. i na pewno są kwestie, w których tak się dzieje. ale często wcale nie pomaga. próba odpowiedzenia na to pytanie zdaje się być jakimś lekarstwem, antidotum na żal, rozczarowanie, smutek. problem polega na tym, że jeśli nawet uda nam się uzyskać odpowiedź, to wcale nie czujemy się lepiej.
po tragedii, utracie kogoś bliskiego, to nie odpowiedź na pytanie "dlaczego" pomoże nam stanąć na nogi i spróbować dalej żyć. chociaż to się wydaje dziwne, to przebaczenie - sobie, innym, Bogu - jest źródłem siły. i jedynie Bóg jest w stanie dać nam nadzieję i pomóc zobaczyć sens dalszego istnienia.
1 komentarz:
Droga Madziu!
Interesujące że wspominasz o śmierci swojej mamy, na pewno była to trauma z którą sama musiałaś sobie poradzić. Zapewne dzięki Twojej głębokiej wierze w Pana Sprawiedliwego, poradziłaś sobie "szybciej" ale nie każdy ma siłę i ochotę wierzyć jak Ty. A co do rozliczenia, myśle że każdy po stracie bliskiej osoby ma prawo wiedzieć co tak na prawdę stało się z najbliższymi. Myślę że każdy ma prawo przechodzic żałobę tak jak uważa a przecież jak powiada pismo "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli" może dla tego tak drążą...
Prześlij komentarz