ostatnio kilka razy tutaj zaglądałam, ale jakoś nie mam ciągle natchnienia... wiosna przyszła, powinnam chyba mieć więcej sił witalnych i chęci oraz zapału do pracy twórczej, a tu nic... :) może przesilenie wiosenne? zawsze można na nie zgonić :) w tej chwili marzy mi się ciepły poranek w jakimś słonecznym miejscu, nad ciepłym morzem, dobra książka...albo najlepiej kilka dobrych książek. i luz psychiczny... hmm, pomarzyć dobra rzecz. a zamiast tego nastawiam się na 4 dni tłumaczenia za trochę ponad dwa tygodnie. potem dwa tygodnie przerwy i kolejne 3 dni tłumaczenia. ale tym razem przynajmniej bez brzucha i małego człowieka w środku.... głos pewnie stracę, ale za to nogi mi nie spuchną! a wakacje trzeba odłożyć na potem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz