piątek, 14 marca 2008

halo, mówi się...

usłyszałam dzisiaj, że kiedy kobieta wybiera się na elegancką kolację, bal czy jakiś raut i ma na sobie biżuterię, np. złotą bransoletkę, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby miała również słuchawkę bluetooth powlekaną iluśtamkaratowym złotem i mogła być w kontakcie z otoczeniem... hmm, abstrahując od tego iluśtamkaratowego złota, to jeśli taka kobieta, czy też mężczyzna, to akurat bez znaczenia, nie potrafi być w kontakcie z otoczeniem na owej kolacji czy balu bez takich gadżetów, to strasznie mi przykro... no chyba, że to otoczenie nie jest warte kontaktu i trzeba być w kontakcie z jakimś innym otoczeniem. ja jednak dochodzę do wniosku, że jestem z innej epoki. ciągle wydaje mi się, że dobre wychowanie polega również na tym, że na spotkaniach wyłączam telefon... ale cóż, jak mówi moja koleżanka: jestem inna niż inni. kiedy przychodzą do mnie goście, to o ile celem nie jest wspólne oglądanie filmu, wolę wyłączyć telewizor. kiedy z kimś rozmawiam, to patrzę na rozmówcę. a na spotkaniach, kolacjach, balach (hmm, na żadnym chyba nie byłam) na pewno nie korzystam z bluetooth'a, bo telefon mam wyłączony, a często nie mam go nawet przy sobie. widać nie idę za modą, nie nadążam za najnowszymi trendami. ale chyba wolę być staromodna i okazywać szacunek tym, z którymi się kontaktuję.

Brak komentarzy: