życie jest dziwne. czasami popełniamy błędy, ale stają się one dla nas nauczką. wyciągamy wnioski i idziemy dalej. ale są takie sfery naszej egzystencji, w których wydaje się, że ciągle gonimy w piętkę. niby mamy nauczkę, ale jakoś nie korzystamy z niej. rozczarowujemy się po raz kolejny, a i tak za jakiś czas robimy dokładnie to samo. i o dziwo to rozczarowanie wcale nie boli mniej... dlaczego? chciałoby się wziąć lekcję i nie wracać już w to samo miejsce. ale wracamy. może w ten sposób ćwiczymy naszą wrażliwość? być może są tacy, którzy się 'uniewrażliwiają' i potem już pewne sytuacje czy zachowania ich nie ruszają. ja do takich nie należę. niestety. i jakoś nie umiem się 'zatwardzić' (tylko bez skojarzeń proszę) i się nie przejmować. gdyby tak dało się wyłączyć umysł, wygonić pewne myśli, wykasować dane, sformatować twardy dysk, zresetować komputer... ale się nie da. z drugiej strony jak coś takiego mi się przytrafia, to ponownie przekonuję się, że z moją wrażliwością wszystko w porządku :) szkoda tylko, że za każdym razem to tak samo boli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz