long time no... click :) jak to mawiają anglojęzyczni. ani się nie spostrzegłam, a tu tyle dni minęło odkąd ostatnio tutaj zaglądałam. nawet mi się oberwało od koleżanki, że za rzadko pisuję! obiecałam poprawę i mam nadzieję, że mi się to uda. ale ta obietnica nie ma nic wspólnego z noworocznymi zobowiązaniami. ja w nie zwyczajnie nie wierzę. jakoś nie przepadam za sylwestrem w ogóle. drażni mnie owczy pęd do zabawy za wszelką cenę, bo tak trzeba, bo koniec roku. i zwykle bywam potem niewyspana i ten nowy rok się wtedy kiepsko zaczyna. a noworoczne zobowiązania najczęściej ulegają przedawnieniu po kilku tygodniach (albo i dniach). dlatego wolę ich nie podejmować, bo potem tylko kac moralny. ale obietnica częstszego pisania została złożona i mam zamiar jej dotrzymać :) (bo to w końcu zobowiązanie 'staro-roczne', więc jest szansa, że się uda).
święta, święta i po świętach. jak zwykle szybko nadeszły, a jeszcze szybciej minęły. zostały wspomnienia i pełen zamrażalnik jedzenia. u nas było wesoło, rodzinnie i tłumnie. co prawda prezenty nam dotarły dopiero dzisiaj, więc rodzina ciągle czeka (tylko czy im je teraz wysyłać, czy lepiej drugi raz nie ryzykować i nie powierzać przesyłek poczcie??). ale przeżyliśmy nasze pierwsze święta z bartkiem. on też przeżył, chociaż czasami w oczach widziałam wołanie: 'mamo! ratuj!' :)
a za dwa dni zacznie się nowy rok. dla mnie pierwszy rok trzeciej dekady mojego pięknego życia. ciekawe jaki będzie? wierzę, że dobry. i wcale nie dlatego, że politycy coś zrobią (albo nie zrobią). i nie dlatego, że bez kontroli przez granic kilka przejadę. ale dlatego, że wierzę, iż dużo zależy ode mnie, od mojej postawy i nastawienia. bo na polityków wpływu nie mam, na sytuację ogólnoświatową też raczej nie. ale mam wpływ na mój mały świat, w którym żyję. na moje otoczenie. i tutaj chcę być zachętą i wsparciem. chcę z radością i ekscytacją patrzeć w przyszłość i zarażać moje środowisko pozytywnym patrzeniem na życie. może nie jest ono łatwe, ale to ja decyduję, jak je przeżyję. mam zamiar dołożyć wszelkich starań, aby 2008 był dobrym rokiem. i tego życzę również wszystkim czytającym :)
1 komentarz:
wspominasz o strefie Schengen! Ostatnio czytałem, że dla politycznego i gospodarczego punktu widzenia jest O.K. Ale nie wolno nam zapomnieć o jakże ważnych granicach w naszym życiu! Oby one ciągle były, abyśmy się pewnego ranka nie obudzili (jak tego słynnego ranka po 20-stym grudnia -fajna data :-) z przeświadczeniem, że nasze kiedyś nakreślone granice gdzieś zniknęły!!! Pozdrawiam i życzę wytrwałości w tym ciekawym uzewnętrznianiu się. ab
Prześlij komentarz