wtorek, 22 września 2009

do dentysty

większość ludzi nie lubi dentysty. domyślam się, ze nie jest to jakaś osobista uraza, ale zwyczajnie nie lubimy, jak nam w zębach wiercą. czasem ktoś ma złe wspomnienia i te rzutują na całe nasze wspaniałe zycie, bo z zębami problemy zwykle są, a my do dentysty chodzić nie chcemy. czasami mamy traumę tylko dlatego, ze od małego na dentystą straszono (mnie na szczęście nie). i kiedy nagle zaczyna nas boleć ząb, to robimy wszystko, żeby tylko uniknąć wizyty w znienawidzonym gabinecie. przejdzie, to super. gorzej kiedy ból wróci. znowu szprycujemy się tabletkami przeciwbólowymi i liczymy, że samo przejdzie.... w końcu i tak trafiamy na fotel 'kata', bo przecież każdy chce miec ładny uśmiech. tylko gdybyśmy zaraz po pierwszym bólu wybrali się do dentysty, zaoszczędzilibyśmy sobie i kosztów (tabletki przeciwbólowe w końcu kosztują) i czasu, i nawet stresu, bo nie odsuwalibyśmy nieuniknionego w nieskończoność, a właściwie skończoność, bo to nieuniknione i tak następuje prędzej czy później. i własnie te rozważania dentystyczne sprawiły, że pomyślałam sobie o naszym stosunku do problemów. tak bardzo nie lubimy konfrontacji, sytuacji w których trzeba się opowiedzieć po jakiejś stronie, albo podjąć decyzję, która niekoniecznie zadowoli wszystkich. wolimy stosować uniki, jakieś środki zachowawcze. aplikujemy sobie takie "tabletki przeciwbólowe" i myślimy, że sytuacja się sama rozwiąże. w większości przypadków jest jednak jak z bolącym zębem - w końcu trzeba się zmierzyć ze swoim lękiem i usiąść na fotelu. o ile łatwiej byłoby gdybyśmy od razu rozprawiali się z problemem, a nie czaili i starali robić dobrą minę do złej gry? bo o ile z zębem po dentyście z reguły jest już dobrze (z reguły, choć zależy na jakiego dentystę się trafi), to z problemami i konfliktami nie jest tak różowo. odkładane na bardzo dalekie później potrafią narobić tyle dodatkowych kłopotów, ze w końcu załujemy, ze nie zrobiliśmy czegoś od razu.
ja nie mam problemów z chodzeniem do dentysty, nie potrzebuję nawet znieczulenia. a w przypadku konfrontacji, czy konfliktów - cóż uczę się. ale chociaż nie jest to łatwę, to wolę działać od razu niż czekać, aż zrobi sie jeszcze większa afera i sprzątanie po niej będzie dużo bardziej bolesne. wyjaśnianie, załatwienie wszystkiego od razu, o ile to tylko możliwe, naprawdę ułatwia życie. no i zaoszczędzamy na tabletkach przeciwbólowych!

Brak komentarzy: