wtorek, 29 września 2009

równi i równiejsi

wszyscy chcemy być traktowani tak, jak inni. kiedy dotyka nas jakakolwiek niesprawiedliwość (nawet jeśli jest taką tylko w naszych oczach), argumentujemy że przecież inni to.... np. w szkole, kiedy ktoś dostał lepszą ocenę niż my, od razu się denerwujemy i domagamy takiego samego traktowania. chociaż pewnie się do tego nie przyznamy, to nawet w kwestii posiadania, w głębi duszy uważamy, że co niektórzy mają za dużo, a na pewno więcej niż my. i chyba jest to trochę naszą narodową tradycją - jak ja nie mam, to czemu on/ona ma mieć. i tak walczyliśmy (no może nie ja, bo trochę jednak za młoda na to jestem) z systemem, który wszystkim po równo chciał, a i tak sami nie raz domagamy się, żeby właśnie wszystkim po równo. i tu pojawia się paradoks - bo kiedy jakaś znana osoba coś zrobi złego, okazuje się że łatwiej nam na to przymknąć oko. nagle kara należna każdemu śmiertelnikowi za to samo, w tym przypadku jest zbyt wysoka. i pojawia się grono obrońców, którzy mają wiele argumentów mówiących o tym, że przecież wcale to nie wygląda tak źle jak by się wydawało. czyli po równo, ale nie do końca. to że są równi i równiejsi wiadomo nie od dziś. szkoda tylko, że my czasami poddajemy się takiej moralnej schizofrenii...

środa, 23 września 2009

cytat

sukces to robić to, co możemy najlepszego z tym, co mamy tam, gdzie jesteśmy.
J.Macpherson

wtorek, 22 września 2009

do dentysty

większość ludzi nie lubi dentysty. domyślam się, ze nie jest to jakaś osobista uraza, ale zwyczajnie nie lubimy, jak nam w zębach wiercą. czasem ktoś ma złe wspomnienia i te rzutują na całe nasze wspaniałe zycie, bo z zębami problemy zwykle są, a my do dentysty chodzić nie chcemy. czasami mamy traumę tylko dlatego, ze od małego na dentystą straszono (mnie na szczęście nie). i kiedy nagle zaczyna nas boleć ząb, to robimy wszystko, żeby tylko uniknąć wizyty w znienawidzonym gabinecie. przejdzie, to super. gorzej kiedy ból wróci. znowu szprycujemy się tabletkami przeciwbólowymi i liczymy, że samo przejdzie.... w końcu i tak trafiamy na fotel 'kata', bo przecież każdy chce miec ładny uśmiech. tylko gdybyśmy zaraz po pierwszym bólu wybrali się do dentysty, zaoszczędzilibyśmy sobie i kosztów (tabletki przeciwbólowe w końcu kosztują) i czasu, i nawet stresu, bo nie odsuwalibyśmy nieuniknionego w nieskończoność, a właściwie skończoność, bo to nieuniknione i tak następuje prędzej czy później. i własnie te rozważania dentystyczne sprawiły, że pomyślałam sobie o naszym stosunku do problemów. tak bardzo nie lubimy konfrontacji, sytuacji w których trzeba się opowiedzieć po jakiejś stronie, albo podjąć decyzję, która niekoniecznie zadowoli wszystkich. wolimy stosować uniki, jakieś środki zachowawcze. aplikujemy sobie takie "tabletki przeciwbólowe" i myślimy, że sytuacja się sama rozwiąże. w większości przypadków jest jednak jak z bolącym zębem - w końcu trzeba się zmierzyć ze swoim lękiem i usiąść na fotelu. o ile łatwiej byłoby gdybyśmy od razu rozprawiali się z problemem, a nie czaili i starali robić dobrą minę do złej gry? bo o ile z zębem po dentyście z reguły jest już dobrze (z reguły, choć zależy na jakiego dentystę się trafi), to z problemami i konfliktami nie jest tak różowo. odkładane na bardzo dalekie później potrafią narobić tyle dodatkowych kłopotów, ze w końcu załujemy, ze nie zrobiliśmy czegoś od razu.
ja nie mam problemów z chodzeniem do dentysty, nie potrzebuję nawet znieczulenia. a w przypadku konfrontacji, czy konfliktów - cóż uczę się. ale chociaż nie jest to łatwę, to wolę działać od razu niż czekać, aż zrobi sie jeszcze większa afera i sprzątanie po niej będzie dużo bardziej bolesne. wyjaśnianie, załatwienie wszystkiego od razu, o ile to tylko możliwe, naprawdę ułatwia życie. no i zaoszczędzamy na tabletkach przeciwbólowych!

piątek, 18 września 2009

to czemu?

to najczęściej wypowiadane słowa przez mojego bartka... czasami doprowadzają mnie do szału :) ale ja podobno byłam taka sama, cóż nie daleko pada jabłko od jabłoni... ale w końcu kto pyta nie błądzi! pytając on poznaje świat i uczy się. ale okazuje się, że w pewnym momencie przestajemy uważać, że dobrze jest pytać. w pewnym momencie zaczynamy myśleć, że pytając wyjdziemy na ignorantów, niedouczonych, czy zwyczajnie głupich. zatem wolimy się nie pytać. zadawanie pytań nieraz uznaje się za coś wręcz wstydliwego. i dlatego odwiedzając restaurację zamawiamy coś z karty, nie pytając o szczegóły, a potem dziwimy się kiedy dostajemy coś innego niż sobie wyobraziliśmy. zbyt częste pytania (szczególnie powtarzanie 'to czemu' po każdej odpowiedzi) może być denerwujące dla pytanego. ale trzeba pytać. dobrze jest pytać i wcale nie jest to oznaka głupoty, tylko raczej mądrości. to czemu? bo jeśli pytany udzieli nam odpowiedzi w sposób właściwy, to będziemy wiedzieć więcej, poszerzymy nasze horyzonty, może nawet staniemy się mądrzejsi.

wtorek, 8 września 2009

refleksyjnie

wrzesień jest z pewnością miesiącem wielu różnych wydarzeń i kojarzy się większości głównie z rozpoczęciem szkoły. dla mnie to miesiąc urodzinowy :) prawidłowo - w dziewiątym miesiącu przyszłam na świat, stąd mój szczególny sentyment do tego miesiąca. może dlatego też bardzo lubię tzw. 'babie lato' i złotą polską jesień? i chociaż ostatnie urodziny wcale nie są jakieś okrągłe, to tak jakoś naszło mnie, żeby się zastanowić chwilę nad tym wszystkim, co do tej pory przeżyłam. uśmiechnęłam się do myśli, że jako nastolatka takich ludzi, jak ja teraz uważałam już za starych :) a teraz wiem, że chociaż zewnętrznie się bardzo zmieniamy, to wewnątrz (mimo tego, iż tam też się zmieniam i chcę zmieniać) jestem ciągle tą samą magdą, co kilkanaście lat wcześniej. na pewno bogatsza o doświadczenia i przeżycia, mam nadzieję, że również mądrzejsza.... ale ciągle ta sama ja. i właśnie kilka dni temu uświadomiłam sobie, jak wiele wspaniałego dał mi przeżyć Bóg. kiedy Mu zaufałam, poprowadził mnie drogami, o jakich nie marzyłam, postawił w miejscach, o których nie myślałam, że będzie mi dane się w nich znaleźć. otoczył mnie ludźmi, którzy mnie kochają, wspierają i rozciągają. dał rodzinę, która pokazała, co to znaczy kochać. wiem, że miałam w tym wiele szczęścia i poczytuję sobie to za objaw Bożej łaski. i chociaż nie obyło się bez smutku i zdarzeń tragicznych, to jedno jest niezmienne - Bóg ciągle czuwa nade mną i moimi bliskimi. każdy dzień jest Jego prezentem dla mnie. to ja decyduję, czy ten prezent odpakuję. zawsze można znaleźć powody do narzekania. i to jakoś bardzo łatwo przychodzi. ale ile jest rzeczy, z których można się cieszyć? oj bardzo wiele. wystarczy tylko otworzyć szerzej oczy. z okazji moich urodzin zdałam sobie sprawę, że jestem w miejscu, w którym czuję się szczęśliwa i spełniona. że nie chciałabym iść inną drogą. przepełnia mnie wdzięczność za tyle cudownej łaski, jaką Bóg mi dał i daje każdego dnia. i już nie mogę się doczekać, co przyniosą kolejne lata i kolejne urodziny. bo przecież jeszcze tyle przede mną! a z Bogiem każdy nowy dzień to przygoda!

piątek, 4 września 2009

wrześniowo

obejrzałam ostatnio dwa bardzo interesujące filmy. jeden już nie najnowszy, a chciałam go zobaczyć od dawna, to 'pianista'. wstrząsający... drugi to 'mała moskwa'. też zrobił na mnie wrażenie. oba obrazy, jak również obchody rocznicy wybuchu wojny i zamieszanie polityczne wokół niej spowodowały, że w mojej głowie pojawiło się wiele różnych myśli. ale nie umiem ich... uczesać. nie potrafię ich ubrać w słowa, które można przelać na papier czy klawiaturę. przeraziła mnie agresja, nienawiść, zniszczenie, totalitaryzm, zakłamanie, zezwierzęcenie, upodlenie, małość... że to ludzie ludziom.... i to, że tak trudno uczyć się na tych tragicznych błędach. ze zamiast pamiętając okrucieństwo tych czasów iść do przodu dbając by to się nie powtórzyło, żongluje się faktami w zależności od politycznych potrzeb. w różnych zakątkach świata powtarza się to, co dotknęło naszą część ziemi kilkadziesiąt lat temu.
widziałam wczoraj w telewizji reklamę miasta gdańsk. zaczyna się od września 1939, potem rok 1945, 1970, 1980, 1989 aż w końcu 2009 - wolność. to straszne, że moja wolność okupiona została życiem tak wielu.... nie chciałabym, aby ta moja wolność została mi zabrana. ale też nie chciałabym aby ta sama wolność zniszczyła czyjąś wolność. chcę pamiętać o bohaterach, którzy umierając myśleli o mojej wolności i w tej wolności chciałabym umieć pomóc innym tę wolność odzyskać, zachować, szanować.
nie można żyć przeszłością, ale powinno się czerpać z niej naukę, aby teraźniejszość i przyszłość były lepsze. historia jest ważną częścią naszego życia, obyśmy tylko umieli właściwie z niej skorzystać i potrafili uszanować jej znaczenie dla naszego dzisiaj.