słyszałam ostatnio w radio dyskusję brytyjczyków na temat ich wojsk walczących w innych krajach. myślę, że tak jak i u nas w wielu miejscach ludzie ciągle się zastanawiają, czy ich armie powinny angażować się w konflikty zbrojne za granicami swojego kraju. nie chcę zabierać głosu w tej sprawie, bo nie jest ona ani łatwa, ani oczywista. w zasłyszanej dyskusji uderzyło mnie jedno stwierdzenie: 'dlaczego mamy umierać za innych? za ich prawo do lepszego życia?' wcale nie chcemy umierać za innych. wystarczająco trudno jest walczyć o siebie, dlaczego jeszcze zajmować się innymi? niesamowite jest, że chociaż w historii ludzkości wielu poświęciło się dla innych, dla większości z nich wzorem i przykładem do naśladowania był ten, który umarł za wszystkich i za każdego - Jezus Chrystus. poznanie Go i zrozumienie Jego postawy sprawia, że chcemy się do Niego upodabniać. stajemy się lepsi. nie sugeruję, że to przykład Jezusa powinien przyświecać armiom. nie o to chodzi. chodzi o każdego z nas i nasz stosunek do świata, w którym żyjemy. do ludzi, którzy nas otaczają. im więcej w naszym życiu Jezusa, tym łatwiej dostrzec drugiego człowieka. tym łatwiej zrezygnować z własnej wygody dla dobra innej osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz