w niedzielę doszłam do wniosku, ze europa to kontynent smutnych ludzi.... pewnie to duże uogólnienie, ale może jednak coś w tym jest? a może to tylko wina lotniska we frankfurcie.... a może w australii jest więcej słońca i dzięki temu ludzie przyjaźniej się do siebie odnoszą? nie mam pojęcia, ale faktem jest, że tam ludzie sobie ustępują, przepuszczają się, uśmiechają do siebie, oferują pomoc wniesienia wózka po schodach na piętro... a na starym kontynencie - miałam wrażenie, jakbym wylądowała w krainie gburów - idę z dzieckiem, a pchają się że mało nie stratują. do pomocy chętnych też brakowało, a o uśmiech naprawdę trudno... szkoda. a przecież to tak niewiele - zwykły uśmiech, grzeczność wobec drugiego człowieka, prosta życzliwość. i łatwiej się żyje. i milej się żyje. czyżby na starym kontynencie wszystko się postarzało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz