jakoś ostatnio smutno się zrobiło, to i z pisaniem kiepsko.... a teraz jeszcze szykuje się wyjazd i pewnie milczenie się przedłuży. cóż, mam nadzieję że stali bywalcy to zrozumieją i wrócą mimo wszystko. a jeśli ktoś się już zniechęcił, to trudno...
czasami są sytuacje, których nie jestem w stanie zrozumieć. z jednej strony spełniają się marzenia, z drugiej ciągle dostaje się po głowie. i niby wszystko w porządku, a jednak nie do końca. ciekawe czy kiedyś będzie mi to dane zrozumieć? do wielu rzeczy czy sytuacji udało mi się przyzwyczaić, ale do tego chyba nie potrafię. i chociaż już kiedyś sobie obiecałam, że nie będę pytać 'dlaczego?', to jednak pytanie to samo pcha się na usta....
podobno po burzy zawsze wychodzi słońce. kiedy wyjdzie moje? burza i sztorm są lepsze niż cisza na morzu, ale jak się jest w oku cyklonu, to jakoś mało to pocieszające. i niby wiadomo, że w końcu minie. i przecież nie raz już zmokłam. a jednak trudno przez chmury dostrzec błękitne niebo....
będzie dobrze....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz