wtorek, 5 maja 2020

tak sobie myślę...

...skoro ten wirus ma z nami zostać już na dobre, to czy to znaczy, że już zawsze będziemy nosić maski? czy jeśli ktoś z różnych przyczyn obawia się wyjść z domu, już zawsze pozostanie w korona-areszcie? czy jeśli kichnę, bo mam uczulenie, albo się zakrztuszę, to już zawsze przechodzący obok będą obrzucać mnie zgorszonym spojrzeniem?
tak sobie siedzę i tak sobie myślę... i nie wiem... i nie chcę, żeby lęk dyktował mi warunki życia. i nie chcę słuchać "ekspertów", którzy choć reprezentują tę samą dziedzinę przedstawiają skrajnie przeciwne punkty widzenia.
i znowu okazuje się, że brak czegoś pewnego, brak informacji, brak prawdy - tak, prawdy - zaczyna chwiać naszym istnieniem. prawda daje wolność. i jest fundament, na którym można budować swoje życie tak, żeby strach nie dyktował nam warunków. i prawda nie jest względna. nie jest też uzależniona od tego, jak dzisiaj się czuję. prawda to Jezus i tylko w nim odnajduję spokój i poczucie bezpieczeństwa. i chociaż nadal nie wiem jak będzie wyglądać moje jutro, to w Nim łatwiej patrzeć w przyszłość.