wtorek, 2 listopada 2010

dorosły przedszkolak

pamiętam, jak kiedyś jechaliśmy z rodzicami na wakacje autokarem. zwykle jeździliśmy sami, ale tym razem był to wyjazd zorganizowany. czekaliśmy na przyjazd autokaru razem z całą grupą urlopowiczów. rodzice wypatrywali pojazdu, żeby móc szybko wejść i zająć miejsca. ja w swojej naiwności stwierdziłam, że przecież to nie wycieczka szkolna i ludzie chyba nie będą się pchali. na co mój tato się uśmiechnął i powiedział: no coś ty, nie licz na to. do dzisiaj pamiętam, że bardzo mnie to zaskoczyło. okazało się, że miał rację! jak tylko autokar się pojawił, ludzie rzucili się, jakby miał im zaraz uciec.
nie wiem dlaczego, ale myślałam sobie (chyba nadal mi się to zdarza), że w pewnym wieku to już człowiek zachowuje się trochę inaczej. ale potem, jak próbowałam wysiąść z autobusu w dzień targowy, zderzałam się z rzeczywistością - tłumem starszych osób, które gotowe były po trupach wepchnąć się do tegoż autobusu... dlaczego tak bardzo chcemy stać się dorośli, a kiedy już jesteśmy, zachowujemy się jak przedszkolaki? często mówi się dzieciom - jesteś już duży, tak się nie robi, a sami niejednokrotnie zachowujemy się jak dzieci. może warto dorosłość potraktować serio i nie ograniczać jej tylko do posiadania prawa jazdy, możliwości zakupu alkoholu czy uczestniczenia w wyborach...

Brak komentarzy: