to zakończenie jednej z reklam. nie ma w niej dźwięku, ale słowa są - tyle, że nie mówione, a zapisane. zdjęcia są pięknie opisane, żeby widz na pewno wiedział o co chodzi. ale na końcu pokazuje się plansza właśnie z tekstem: "po co słowa?" zastanawiam się czasami, czy ci którzy produkują reklamy naprawdę uważają, że oglądający są głupi? to, że nie ma dźwięku, że nikt nic nie mówi, nie znaczy jeszcze, że nie ma słów. przecież zapisane to również słowa. słowo może być pisane, albo mówione. czy zatem ktoś, kto wymyślił tę reklamę pomyślał, zanim ją wypuścił? ja nie wiem, może ja przesadzam, ale nie lubię, jak ktoś ze mnie robi wariata i traktuje mnie, jakbym była półgłówkiem. reklamy niestety mają to do siebie, że najczęściej tak właśnie robią...
ale nie tylko. ostatni pobyt w szpitalu pokazał mi, że wystarczy, że ktoś robi coś, co dla mnie jest obce i to już powoduje, że jestem traktowana protekcjonalnie. panie pielęgniarki mówiły do mnie tonem wskazującym na ich wyższość w materii karmienia np. szkoda tylko, że każda zmiana miała inną opinię na ten sam temat.... a jednak to ja, jako ignorantka zasługiwałam na protekcjonalny ton i traktowanie. a przecież nawet jeśli wiem więcej niż inni na jakiś temat, wcale nie muszę pokazywać im, że jestem w jakimś stopniu lepsza. wszystko kwestia tego, jak widzimy ludzi, którzy nas otaczają. jeśli ich szanujemy, to nie będziemy ich traktować z wyższością. świadomość tego, że sami również nie wiemy wszystkiego sprawia, że nie będziemy się zwracać do nikogo tonem protekcjonalnym. wystarczy zobaczyć siebie w drugiej osobie i traktować innych tak, jak chcielibyśmy, żeby nas traktowano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz