czwartek, 10 grudnia 2009

czy byliśmy grzeczni?

odkąd pamiętam takie pytanie towarzyszyło zbliżającym się mikołajkom czy świętom. jeśli było się grzecznym, to można było liczyć na prezenty. a jeśli nie bardzo, to czekała rózga, albo i brak prezentów. czasami mikołaj przynosił prezent, ale i rózgę - tak profilaktycznie, coby delikwent wiedział, że za rok może nie być już tak różowo. w sumie nic złego. dla dzieciaków motywacja, by się starać, dla rodziców szansa na małą manipulację, żeby dzieciaki się słuchały. szkoda tylko, że w ten sam sposób patrzymy na Boga i Jego dar dla nas. chociaż świętujemy przyjście na świat Jezusa, bożego daru dla ludzkości, to tak jak w przypadku mikołaja, często myślimy, że musimy na Niego zasłużyć. a że ciężko sprostać boskości, jakoś wydaje nam się ciągle, że nie jesteśmy godni. i owszem, nie jesteśmy godni. dlatego właśnie przyszedł Jezus. On umarł za grzech, żebyśmy mogli w Nim zostać usprawiedliwieni. dał nam zbawienie i życie wieczne z Bogiem i nie jesteśmy w stanie na to zasłużyć, ani zapracować. to jest łaska. a jednak próbujemy. wolimy działać po ludzku - no przecież tak jest sprawiedliwie. jesteś dobry, Bóg cię kocha. jesteś zły, Bóg się gniewa. tylko, że On umarł niesprawiedliwie. a jednak to zrobił. i teraz dzięki cudownej bożej łasce nie musimy się starać zapracować na Bożą akceptację. jedyne czego potrzebujemy, to przyjąć ten piękny dar i żyć w miłości i wdzięczności za Niego.
chociaż śmiejemy się z tej rózgi, to wszystko co dajemy naszemu synowi wypływa z naszej miłości do niego. on wcale nie musi zapracować na nią. pewnie, wychowujemy go i pewne postawy nagradzamy, o innych uczymy, że są niewłaściwe. ale kochamy go w całości - nie oczekujemy, że będzie musiał zasłużyć na naszą miłość. i dajemy mu prezenty właśnie z miłości do niego, a nie dlatego, że na nie zasługuje.
czasami najprostsze rzeczy najtrudniej przyjąć. wydaje się łatwiejsze życie według ludzkiej sprawiedliwości, ludzkich zasad. te Boże są dużo lepsze, jeśli ich nie wypaczamy. Jezus umierał na krzyżu za mnie, chociaż mnie jeszcze nie było na świecie. próba zasłużenia na dar zbawienia jest całkowicie bezsensowna. On już wtedy wiedział, że nie dam rady temu zadość uczynić. a jednak to zrobił. bo mnie kocha

Brak komentarzy: