środa, 10 czerwca 2009

ja chcę!

to jedne z najczęściej powtarzanych słów przez mojego syna. a jeśli żądanie nie zostanie spełnione, pojawia się protest w postaci bardzo rzewnego płaczu. bo przecież on chce! nie ważne, że to co chce nie jest dla niego dobre, nie liczy się, że może mu zaszkodzić, nie nadaje się dla dzieci, jest niezdrowe, nie może tego mieć, nie może tam iść..... on chce i już. chociaż nie pokazujemy tego w tak obcesowy sposób, to nigdy nie wyrastamy z owego "ja chcę". stajemy się bardziej wyrafinowani w dążeniu do osiągnięcia celu i zdobycia tego, czego pragniemy. na pewno w niektórych kwestiach jest to dobre. ale ile razy budzi się w nas takie małe dziecko, które zwyczajnie chce, bo chce? nie liczymy się z konsekwencjami, z tym jaki to wywrze wpływ na nas samych i na nasze otoczenie - chcemy i już. bo przecież mamy prawo! i o to prawo czasami się rozbijamy. osiągamy to, co chcemy, ale tracimy relacje, niszczymy przyjaźnie, czasami stratujemy kilka osób po drodze. czy warto? czy to prawo jest naprawdę aż tak istotne? czy ważniejsze jest moje prawo, czy człowiek?

Brak komentarzy: