Bóg pod postacią czarnej kobiety? brzmi co najmniej dziwacznie. właśnie.... każdy z nas ma jakiś obraz Boga - najczęściej to starzec z długą, białą brodą, trzymający w ręce laskę bądź kij. wyraz twarzy ma groźny i raczej wionie od niego chłodem. czytam właśnie bardzo ciekawą książkę zatytułowaną "chata". opowiada o niecodziennym spotkaniu człowieka z Bogiem. spodobało mi się to, że pokazuje, jak bardzo nasz obraz Boga zanieczyszcza nasz stosunek do Niego, a co za tym idzie sprawia, że nie potrafimy nawiązać z Nim prawdziwej, głębokiej więzi, jakiej On pragnie. sami chyba nie jesteśmy świadomi, jak bardzo obrazy zakorzenione w naszej wyobraźni kształtują nasze spojrzenie na świat i ludzi, na nasze związki, sposób funkcjonowania. a kiedy coś okazuje się być innym niż zawsze myśleliśmy, nie potrafimy się do tego odnieść, jesteśmy zagubieni. takie "inne" spojrzenie czasami może nam naprawdę pomóc. odbrązowić to, co wydawało się niedoścignione i odległe, złagodzić to, co było surowe i zimne.... nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. czy odważymy się popatrzeć inaczej? czy pozwolimy, aby nowe odkrycie wpłynęło na zmianę nas samych? czy nie będziemy się bali zaufać?
1 komentarz:
Super Madziu, naprade dało mi dużo do myślenia... pozdrawiam :)
Prześlij komentarz