oglądaliśmy dzisiaj komedię. była niezła, chociaż odrobinę męcząca. ale pokazała, a może przypomniała mi jedną ważną rzecz. to, jakimi ludźmi się otaczamy, kształtuje nas. jeśli przebywamy wśród ludzi, którzy nie do końca nas akceptują, nie okazują nam szacunku, miłości, nie doceniają nas, to ciągle staramy się zrobić wszystko, żeby jednak być dla nich wystarczająco dobrzy. nie jesteśmy sobą, tak bardzo się staramy, że zaczynamy przybierać role, które mogłyby nam pomóc zostać zaakceptowanymi. tracimy swoją tożsamość, gubimy siebie, męczymy się. jeśli natomiast nasze otoczenie dostrzega naszą wartość, akceptuje i kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, wówczas rozkwitamy. pozostajemy sobą, nabieramy ochoty, by zmieniać w sobie to, co faktycznie jest złe. mamy siłę by stawać się lepszymi, bo ktoś w nas dostrzega wartościowego człowieka. mówi się: 'pokaż mi, co jesz, a ja ci powiem, jakim jesteś człowiekiem' (albo coś w tym stylu). można też powiedzieć: 'pokaż mi swoich przyjaciół, a ja ci pokażę twoją przyszłość'. ludzie nam najbliżsi pomagają nam albo rozkwitnąć, albo zwiędnąć. a to determinuje, czy nasza przyszłość jest jasna, czy też ciemna i smutna. dobrze mieć wokół siebie wartościowych ludzi. dzięki nim jesteśmy lepszymi ludźmi. i szczęśliwszymi.
wtorek, 25 listopada 2008
poniedziałek, 24 listopada 2008
śnieg
dla mojego Bartka to pierwszy śnieg w jego życiu - pierwszy, który zobaczył. niesamowite jest to, że za każdym razem, kiedy wygląda przez balkon, jest zdumiony widokiem. i to jest takie piękne... i śnieg ma swój wyjątkowy urok. przykrywa szary smutny świat, który nagle wygląda tak bajkowo. nic dziwnego, że budzi nieustający podziw w małym chłopcu, który świat odkrywa całym sobą, a każda nowa rzecz jest wspaniała, niesamowita i... nowa przez długi czas :) dziecko potrafi cieszyć się czymś za każdym razem, nawet jeśli widzi to po raz drugi czy trzeci. jest tak wiele cech malucha, które chciałabym umieć odnowić w sobie. odnaleźć dawno zapomniane i zagubione radości z drobnych spraw, ufność tak szczerą i tak ogromną. stać się jak dziecko - nie jest to wcale takie łatwe... nawet jeśli i mnie cieszy biała pierzynka okrywająca świat za moim oknem.
niedziela, 23 listopada 2008
boli
są takie sytuacje kiedy mam wrażenie, że zostałam na drugi, albo i trzeci rok w tej samej klasie. rani mnie ta sama osoba, w podobny sposób, a ja ciągle tak samo to przeżywam. nie potrafię się na to przygotować, nie potrafię uodpornić i chociaż powinnam być na zawód przygotowana po wcześniejszych doświadczeniach, to i tak na nowo wszystko analizuję i trawię. i ciągle tak samo boli. a może nawet bardziej? może nadzieja, że tym razem będzie inaczej, powoduje, że ból jest bardziej dotkliwy? chciałabym umieć wznieść się ponad to. chciałabym umieć przykryć wszystko miłością. chciałabym nie czuć żalu i rozczarowania, że znowu zostałam zapomniana, odepchnięta, odsunięta na dalszy plan. i kiedy czuję się wykorzystana, potrzebna tylko wtedy, kiedy akurat nie ma nikogo innego, zastanawiam się po co to wszystko? po co się starać? po co pomagać? po co otwierać serce? i wtedy sobie przypominam, że nie robię tego dla wdzięczności. daję siebie, aby ktoś mógł zajść dalej, osiągnąć więcej, stać się kimś innym, może lepszym. tylko, że to i tak boli. a stara prawda, że wdzięczność starzeje się najszybciej, chociaż dobrze mi znana, niewiele pomaga.
środa, 5 listopada 2008
tak mało, a tak dużo
czasami tak niewiele potrzeba. nieraz trudzimy się, żeby w jakiś szczególny sposób okazać komuś swoje uczucia, szacunek, radość z posiadania kogoś tak bliskiego. i to jest miłe. pokazuje nasze zaangażowanie. ale czasami właśnie wystarczy tak niewiele. po prostu spotkanie, odwiedziny, bycie razem. to co najcenniejszego możemy sobie dać, to czas jaki jesteśmy gotowi dla siebie poświęcić. dzisiaj wszystko dzieje się szybko. szybko żyjemy i dlatego tak ważne są te wspólne chwile, kiedy razem zatrzymujemy się na moment, aby tak zwyczajnie ze sobą pobyć. to bycie utrwala przyjaźń, wzmacnia więzy rodzinne i wyraźnie mówi - zależy mi, kocham. tak mało, a jednak tak dużo. jest ktoś, kto ma dla nas cały czas, kto sam jest ponad czasem. wystarczy, że my zatrzymamy się na chwilę w tym biegu przez życie i Jemu oddamy kilka naszych cennych chwil. Jemu zależy. a nam? On kocha. a my?
Subskrybuj:
Posty (Atom)