sobota, 29 września 2007

od przybytku głowa nie boli...

... i chyba to prawda. z resztą każdy chce mieć trochę więcej, żeby mu się lepiej żyło. i chyba nie ma nic złego w dążeniu do poprawy swojej aktualnej sytuacji. tylko, co się stanie, gdy ten "przybytek" zamieni się w nadmiar??? a od nadmiaru to głowa już może rozboleć. (tu niestety panowie nie będą się mogli odnaleźć, bo przykład iście babski) dzisiaj w nocy obudziłam się około 3:30 z bardzo prozaicznego powodu - nasz kochany synek przedłużył sobie nocną przerwę, a to ma na mnie zawsze wpływ. jako jego "jadłodajnia" dosyć mocno odczułam nadmiar pokarmu... i wiecie - to bolało!!! nadmiar czasami może boleć :o) może nie zawsze fizycznie, ale może zaboleć. czy to znaczy, że nie powinniśmy dążyć do tego, aby mieć więcej? nie do końca. obfitość jest rzeczą dobrą. w końcu Pan Jezus przyszedł na ziemię, żebyśmy mieli życie i obfitowali. cały wic polega na tym, żeby w dążeniu do obfitości nie wylądować z nadmiarem, bo może boleć... no tak, ale co ma wspólnego nadmiar pokarmu z dążeniem do obfitości w życiu? cóż, nadmiar pracy - pracoholizm - powoduje zmęczenie, stres, niejednokrotnie odbija się na zdrowiu. nadmiar czasu wolnego rozleniwia, powoduje, że gnuśniejemy. nadmiar pieniędzy może uderzyć do głowy. słyszałam kiedyś, że w społeczeństwie szwajcarskim jest duży problem z narkomanią wśród młodych ludzi pochodzących z tak zwanych "dobrych domów", domów zamożnych. dlaczego? może jednak od nadmiaru głowa boli? czy zatem nie starać się o obfitość? chyba nie. może, jak mawiała moja wychowawczyni w liceum "znaleźć złoty środek". a może zwyczajnie uważać, by próbując osiągnąć obfitość, nie zapędzić się za daleko.

3 komentarze:

moni pisze...

Madzia,blog super..co do tematu to swieta prawda:):)(szczegolnie z karmieniem;))czuje sie naprawde zachecona..pisz dalej bo jest super!!!!

Anonimowy pisze...

Madzia, fajnie piszesz serio:)Z reszta zawsze mialas zdolnosci pisarskie, a w polaczeniu ze darem madrosci to wychodzi naprawde fajny mix:)

magda m pisze...

dzięki wielkie, to naprawdę dużo dla mnie znaczy, że tak myślice :o)