sobota, 28 sierpnia 2010

odlot

to bardzo fajna bajka. bartek często ją ogląda (ale jeszcze nie znam jej na pamięć!). jest tam jedna scena, w której "dziadek" jak go nazywa bartek, ogląda album zrobiony przez jego żonę. album, w którym znajdują się pamiątki po jej marzeniu dotarcia do pewnego pięknego miejsca w ameryce południowej. marzenie, które dziadek postanowił zrealizować sam, dla niej, chociaż jej już zabrakło. był tak skoncentrowany na dotarciu do celu, że wszystko, co go spowalniało, pojawiało się niespodziewanie na drodze, stanowiło dla niego frustrację. oglądając album po dotarciu do celu natrafił na część, której wcześniej nie widział - zdjęcia i wspomnienia ze wspólnego życia z żoną. dla niej przygodą były ich przeżycia, spędzone razem dni. marzenie pozostało, ale podróż przez życie okazała się najwspanialszą przygodą.
często tak bardzo zależy nam na osiągnięciu jakiegoś celu, że torujemy sobie drogę odpychając wszystko i wszystkich, którzy pojawiają się na naszej drodze. w końcu docieramy do upragnionego celu i nagle okazuje się, że tam jest tylko ładny widok, ale jesteśmy sami. podróż już jest przygodą, a wszystko, co nas spotyka po drodze ubogaca nas i nasze życie. możemy nawiązać nowe przyjaźnie, poznać lepiej siebie, nauczyć się czegoś nowego. a przy tym osiągniemy cel prawdopodobnie we wspaniałym towarzystwie, a na pewno bogatsi o wiele doświadczeń i z albumem pełnym wspomnień.

Brak komentarzy: