dzieci szybko się przekonują, że na świecie jest jeszcze kilka innych osób i że nie zawsze jest tak, jak one tego chcą. a czasami nawet muszą ustąpić innym. ciekawe, że od małego tak mocno zakorzenione jest w nas pragnienie zaspokajania własnych potrzeb. najważniejsze jest to, co ja chcę, moje, dla mnie. uczymy się, że czasami (całkiem często) nasze potrzeby muszą zejść na dalszy plan, bo jest ktoś inny, młodszy, bardziej potrzebujący bądź wymagający, itp. a kiedy dorastamy staramy się nadrobić wszystko i znowu dążymy do tego, żeby zaspokoić swoje pragnienia, bo przecież mamy do tego prawo. i oczywiście mam takie prawo. dobrze jest też realizować marzenia. tylko obyśmy po drodze nie stali się jak takie małe dziecko, które słysząc 'nie' zaczyna płakać (a nawet histeryzować), bo nie jest tak, jak ono chce. w dążeniu do spełnienia miejmy na względzie to, że żyjemy otoczeni innymi i nie jesteśmy pępkiem świata.
swoją drogą to ciekawe, że chociaż potrzebujemy ludzi, aby móc normalnie funkcjonować, to jednak pozostajemy egoistami.
jeśli ludzie nie będą dla nas tylko środkiem do osiągnięcia celu, to dorga do niego będzie milsza, a radość z sukcesu świętowana w gronie przyjaciół na pewno będzie lepiej smakować.