poniedziałek, 2 czerwca 2008

cisza na morzu

ostatnio otarłam się o materiały na temat sztormów w życiu człowieka. niedługo ukażą się w formie książki (polecam, będzie to bardzo dobra pozycja). i te sztormy właśnie natchnęły mnie do zastanowienia się nad... ciszą. na morzu sztormy są bardzo niebezpieczne, ale cisza czasami może być dużo gorsza. sztorm budzi w nas pragnienie walki z żywiołem, siły by przetrwać, chęć zwycięstwa nad naturą. a cisza na morzu? jak z nią walczyć? cierpliwość szybko się kończy, a narasta frustracja, irytacja, odkrywamy w sobie cechy, których nie chcielibyśmy mieć.... łatwo jest narzekać na życiowe sztormy i właściwie jest to zrozumiałe. ale one są nieuniknione, a przy tym pomagają nam dodając siły i ucząc wytrwałości. cisza też może wykrzesać z nas dobre rzeczy, ale wydaje mi się, że częściej doprowadza do frustracji. dołuje nas fakt, że nic się nie dzieje, a jeszcze bardziej to, że nic nie możemy zrobić. niemoc i cisza... tak, jak po burzy pojawia się słońce i morze się uspokaja, cisza również nie trwa wiecznie. tylko czy w ten nowy etap wchodzimy wzmocnieni i lepsi, jak po przeżytym sztormie, czy raczej rozgoryczeni i sfrustrowani? najlepiej gdy pogoda jest stała, wiatr w sam raz, by płynąć w obranym kierunku. ale to tylko część naszej podróży, którą przeplatają sztormy, burze i czasami okresy ciszy. chciałabym z ciszy również wychodzić zwycięsko, jako lepszy człowiek...

Brak komentarzy: