czwartek, 24 marca 2011

po co uczyć się matematyki

matematyka jest zmorą uczniów. nie wszystkich, ale większości. od czasu do czasu wybuchają nawet dyskusje, po co nam matematyka, czemu trzeba ją zdawać na maturze. i można znaleźć całkiem pokaźne grono tych, którzy twierdzą, że jest ona zupełnie do życia niepotrzebna. teoria co najmniej dziwna, szczególnie w tak zwanej gospodarce rynkowej.
dzisiaj dzwoniła do mnie przemiła pani będąca przedstawicielem mojego operatora telefonicznego i proponowała mi ubezpieczenie. ma ono mnie chronić, a polega na tym, że jak mi się umrze, to moi bliscy dostaną za to kasę. nie wiem, gdzie tu ochrona, ale cóż, może się nie znam? wiem, że teksty, które w takich rozmowach, a może monologach, słyszymy są opracowywane przez speców od reklamy, marketingu, a pewnie i jakichś psychologów czy socjologów. i są tak skonstruowane, żeby nam pokazać, jaka to szansa i jak możemy tanio z czego skorzystać. ta pani chciała mnie przekonać, że jeśli zaoszczędzę na rozmowach i nie będę gadać dwie minuty dziennie, to akurat będę miała na wspomniane ubezpieczenie, które kosztuje jedyne 17 zł z groszami. na mój argument, że ja abonament i tak płacić muszę, więc to 17zł to dla mnie dodatkowy koszt, pani znów mnie przekonywała, że wystarczy zaoszczędzić 2 minuty rozmów dziennie i będzie jak znalazł na ubezpieczenie (które mnie chroni, bo jak mnie auto przejedzie, to moi bliscy dostaną nawet do 200 tysięcy!). ale matematyka zawsze będzie matematyką i choćbym i 5 minut dziennie mniej gadała (a skąd ona wie, że ja gadam codziennie więcej niż 2 minuty?) to i tak te 17 zł trzeba będzie dodać do abonamentu i żadne oszczędności nie pomogą. może jednak warto czasem posłuchać, co nauczyciel próbuje nam powiedzieć na lekcji matematyki?
podobnie jest z różnymi promocjami, które krzyczą na nas, że jak z nich skorzystamy to tyle zaoszczędzimy. ale wydając pieniądze mamy zawsze mniej. chociaż kupujemy taniej, to pieniądze i tak zmieniły właściciela. więc jakim cudem oszczędziłam skoro zamiast 100zł w portfelu mam 10? oczywiście warto korzystać z obniżek i kupować taniej, ale jeśli kupujemy tylko dlatego, że jest taniej, a nie dlatego, że akurat potrzebujemy czegoś, to wcale nie oszczędzamy. jest różnica między zakupami rzeczy potrzebnych, czy wręcz niezbędnych, po niższych cenach, a zakupach po niższych cenach tylko dlatego, że przy wieszaku, koszyku czy półce napisano PROMOCJA!
matematyka się przydaje. zdrowy rozsądek również :)